Book Read Free

Someone new

Page 47

by Laura Kneidl


  przedtem. Mężczyzna, którego kochałam. Mężczyzna, z którym chciałam być, bez względu na

  wszystko. Nie miałam pojęcia, jak to będzie wyglądało, ale ufałam mu, nie bałam się tego, co mi

  powie i pokaże.

  Przesunął palce z moich bioder na talię i wyżej na piersi, głaskał je w górę i w dół. Znowu

  i znowu, aż opadły ze mnie wszelkie wątpliwości. Zadrżałam i poczułam, że na ramionach mam

  gęsią skórkę.

  Julian z westchnieniem przerwał nasz pocałunek i spojrzał na mnie. Przez cienki materiał

  stanika pieścił kciukiem moje piersi.

  – Jesteś pewna?

  Kiwnęłam głową i zanim się obejrzałam, rozpiął mi stanik. Spadł na podłogę i zaraz

  potem poczułam jego kciuki wykonujące okrężne ruchy wokół moich brodawek. Przygryzłam

  dolną wargę i wyprostowałam plecy. Julian nie dał się jednak zbić z tropu. Ze spokojem

  pocałował mnie w brodę. W obojczyk. Między piersiami.

  – Proszę – szepnęłam i odrzuciłam głowę do tyłu.

  Zdawało mi się, że słyszę słowa „cierpliwa” i „idealna”, ale byłam zbyt pochłonięta

  doznaniami, które jak elektryczne impulsy przebiegały przez moje ciało, by zważać na to, co

  mówił.

  W końcu, kiedy już w to zwątpiłam, pocałował miejsce, które przedtem masował

  kciukiem. Z rozkoszą ssał mój lewy sutek i językiem dotykał kolczyka.

  Pokój wypełniło moje skomlenie, zacisnęłam palce na jego włosach. Miałam nadzieję, że

  ściany motelu nie były zbyt cienkie.

  Julian zajął się drugą piersią. Przepłynęła przeze mnie fala podniecenia i zostawiła mokre

  miejsce między nogami. Pocałował mnie powoli, jakby nigdzie się nie spieszył. Kiedy jęknął,

  poczułam, jak drży całe moje ciało. Złapał mnie za biodra i nie odrywając ode mnie ust, powoli

  przewrócił się razem ze mną, tak że znalazł się na górze. Opierając dłonie tuż przy mnie, oderwał

  wargi od piersi i spojrzał na mnie.

  – Julian… – Mój głos brzmiał obco. Zacisnęłam palce na jego koszuli i przyciągnęłam go

  do siebie, żeby go pocałować. Pachniał czekoladowym batonem, który zjedliśmy razem przed

  pójściem spać. – Dobrze smakujesz – mruknęłam.

  – A ty jeszcze lepiej. – Drżał z pożądania. W jego słowach zabrzmiała obietnica.

  Gdy po raz kolejny dotknął ustami mojej skóry, jego język zostawiał ślad od tułowia aż

  po czarne majtki, których wtedy w namiocie w ogóle nie podziwiał. Patrzyłam, jak rozsuwa mi

  nogi i przygląda się temu, co się znajdowało za prześwitującym cienkim materiałem, który

  wprawdzie wszystko okrywał, ale niczego nie zakrywał. Przez chwilę poczułam potrzebę, by

  zacisnąć uda, ale momentalnie się ulotniła, kiedy Julian bez wahania przytknął tam swoje usta.

  – Julian! – jęknęłam, a moje biodra wygięły się mimowolnie. Z zamkniętymi oczami

  wbiłam palce w prześcieradło.

  Im dłużej Julian mnie lizał, tym mocniej, mocniej i mocniej je zaciskałam. Gdy zdjął mi

  majtki i namiętnie całował moją nagą skórę, mnóstwo małych elektrycznych impulsów zebrało

  się w jedno gigantyczne spięcie i wprawiło w drżenie każdy nerw w moim ciele. Zacisnęłam usta,

  by zdusić narastający w gardle jęk. Na próżno. Konwulsyjnie skurczyły mi się palce u stóp.

  Instynktownie wygięłam miednicę w stronę głowy Juliana i jego język trafił we właściwe

  miejsce. Napięcie puściło i zaczęłam tak jęczeć, że słychać mnie było chyba na korytarzu.

  Kiedy orgazm minął, Julian zaczął wycałowywać drogę do mojej twarzy. Uśmiechał się

  nade mną, miał lśniące wilgotne wargi i błyszczące z podniecenia oczy.

  Uśmiechnęłam się do niego ze znużeniem, położyłam dłoń na jego karku i przyciągnęłam

  go do siebie. Całowaliśmy się. Tym razem zmysłowo i bez pośpiechu, bo minione godziny były

  wystarczająco burzliwe.

  – Teraz twoja kolej – szepnęłam w końcu i tym razem nie chciałam żadnych wykrętów.

  Oplotłam go nogą i wsparłam dłonie o jego piersi, przetoczyliśmy się i znowu siedziałam na nim.

  – Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – zapytał Julian.

  Spojrzałam na niego. To był niesamowicie zmysłowy widok. Ja całkiem naga a on

  w czarnych spodniach od garnituru i koszuli. Ale nie na długo. Nachyliłam się i przycisnęłam

  wargi do jego szyi, jednocześnie odpinając pierwszy guzik.

  – Absolutnie – mruknęłam w jego skórę. Nic na świecie nie mogłoby mnie od tego

  odwieść. Pocałowałam jego obojczyk, odsunęłam na bok koszulę i moje usta powędrowały do

  jego prawego ramienia, potem do lewego. Pilnowałam, by nie pominąć żadnej części jego ciała.

  Biodra Juliana niecierpliwie wygięły się w stronę mojego krocza. Jęknęłam, kiedy

  poczułam pocieranie materiału. Zaczęłam mocniej ssać jego skórę, aż z jego ust wydobył się

  pomruk, który mnie zaskoczył i jednocześnie wywołał uśmiech na mojej twarzy. Z cmoknięciem

  oderwałam usta od jego szyi, na której pozostał czerwony ślad, i przeniosłam usta na dół na

  prawą pierś. Zaczęłam delikatnie przygryzać jego skórę, czekając na kolejny jęk.

  – Druga strona – wychrypiał zduszonym głosem.

  Nie kwestionowałam tego i przeniosłam się na lewą stronę. Delikatnie przygryzałam

  skórę Juliana i tym razem wstrzymał dech. Dalej rozpinałam koszulę i w końcu mogłam ją

  z niego zdjąć. Z podziwem głaskałam jego płaski brzuch. Nie po raz pierwszy widziałam nagi

  tułów Juliana, ale napawałam się tym widokiem. Uważnie oglądałam jego blizny, które nagle

  nabrały dla mnie całkiem nowego znaczenia.

  – Mogę?

  Julian kiwnął głową.

  Ostrożnie dotknęłam przecięcia, które zaczynało się pod sercem i z małą przerwą ciągnęło

  się w poprzek piersi. Blizna była tak płaska, że ledwie wyczuwałam ją pod palcami. Kiedy

  dotknęłam ustami zaczerwienionej skóry, Julian jęknął i złapał mnie za włosy. Przez chwilę

  bałam się, że mnie z siebie ściągnie, ale nie zrobił tego. Nawet wtedy, gdy koniuszkiem języka

  jeździłam wzdłuż czerwonej linii.

  Schodziłam coraz niżej i niżej, aż dotarłam do włosów, które znikały pod paskiem od

  spodni. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie bałam się tego, co zobaczę niżej, ale to mnie

  nie powstrzymało przed rozpięciem najpierw paska, a w końcu spodni.

  Zanim całkiem go rozebrałam, spojrzałam na niego. Miał spocone czoło i zaczerwienioną

  twarz. W jego oczach było przede wszystkim pragnienie, ale dostrzegłam w nich też ślad

  niepewności. Jakby się obawiał mojej reakcji na swoje ciało, a przecież było mi wszystko jedno,

  jak on wygląda tam na dole. Tak, byłam trochę zdenerwowana i nawet nieco przestraszona, ale

  w gruncie rzeczy chodziło mi tylko o niego, o nas, a nie o jego genitalia.

  Uśmiechnęłam się z nadzieją, że to go uspokoi i przez materiał pocałowałam go w kroku.

  Pożądanie w spojrzeniu Juliana przybrało na sile i zapraszająco uniósł biodra.

  Złapałam spodnie i szorty i ściągnęłam je z niego razem. Podniosłam wzrok dopiero, gdy

  był całkiem nagi. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale to, co zobaczyłam, było całkiem

  zwyczajne. Penis nie był ani bardzo mały, ani duży. Był w sam raz. I był dokładnie tym, czym

  miał być: penisem. Tak nap
rawdę wyglądał trochę inaczej niż normalnie, ale nie dało się go

  pomylić z niczym innym.

  Objęłam dłonią wiotkiego penisa.

  Julian zrobił głęboki wdech.

  Zerknęłam na niego i zobaczyłam, że obserwuje mnie spod zmrużonych powiek. Żeby się

  oswoić, ostrożnie przesunęłam dłoń kilka razy w górę i w dół.

  – Co mam zrobić?

  Julian odchrząknął.

  – Co chcesz.

  – Ale żebyś ty też miał z tego przyjemność.

  – Będę miał.

  – Ale...

  – Zaufaj mi – powiedział Julian. – Cokolwiek zrobisz, będzie mi się podobało.

  Przekonał mnie. Nie zastanawiając się dłużej, nachyliłam się i polizałam trzon penisa.

  – Fuck! – zaklął Julian ochrypłym głosem, co zachęciło mnie do dalszych działań.

  Sprawdzałam sama siebie. Próbowałam odgadnąć, co mu się spodoba. Moje dłonie i usta

  szybko znalazły wspólny rytm. Julian dyszał z rozkoszy. Zdziwiło mnie trochę, że nie zrobił się

  twardy, ale to mi nie przeszkadzało. Nagle Julian złapał mnie pod ręce i przyciągnął do siebie.

  Niepewnie przesunęłam językiem po jego wargach.

  – Niedobrze?

  – Cholernie dobrze – odparł i pocałował mnie.

  Podparłam się na dłoniach i spojrzałam na niego z góry.

  – Możemy uprawiać seks? – zapytałam i wydawało mi się, że głupio to zabrzmiało.

  Prawy kącik jego ust drgnął.

  – A nie uprawialiśmy przed chwilą?

  Lekko szturchnęłam go w kolano.

  – Wiesz, o czym mówię.

  Żeby się upewnić, że dobrze mnie zrozumiał, jeszcze raz objęłam jego członka i zaczęłam

  go pocierać. Nie stwardniał, ale po twarzy Juliana wywnioskowałam, że było mu dobrze.

  Kiwnął głową i usiadł. Bez skrępowania obserwowałam, jak sięga między nogi i łapie się

  za jądra, ciężko zwisające między udami. Zaczął je ugniatać. Po paru sekundach jego penis się

  wyprostował, stał się większy i sztywny.

  – Jak to zro…

  Zanim dokończyłam pytanie, Julian złapał mnie za biodra. Posadził mnie na sobie i zaczął

  mnie chciwie całować.

  Opadłam na jego piersi. Moje dłonie znajdowały się między naszymi ciałami, pod

  palcami czułam, jak bije mu serce, ale jeszcze wyraźniej czułam między nogami jego twardego

  penisa. Instynktownie przycisnęłam do niego biodra, aż poczułam w podbrzuszu przyjemne

  ciągnięcie i zrobiłam się wilgotna.

  – Jesteś zdrowa? – zapytał Julian, szepcząc wprost w moje usta.

  Do tej pory zawsze się upierałam przy prezerwatywie i na ostatniej wizycie u ginekologa

  wszystko było w porządku. Odstawiłam pigułki pół roku temu, ale z Julianem chyba nie

  musiałam się bać ciąży.

  – Tak. A ty?

  Kiwnął głową.

  – Ufasz mi?

  Przy każdym innym mężczyźnie zawahałabym się, ale nie przy nim. Nigdy nie zrobiłby

  czegoś, co mogłoby mi zaszkodzić, byłam tego pewna. Pocałowałam go jeszcze raz i uniosłam

  biodra.

  Julian włożył rękę pomiędzy nasze ciała i złapał penisa. Wprowadził go do wejścia

  pochwy i kilka razy poruszył końcem.

  Jęknęłam niecierpliwie, ale dopiero gdy trzymał go pewnie, powoli opuściłam biodra.

  Kiedy we mnie wchodził, wstrzymałam oddech.

  Przygryzłam dolną wargę. Julian nie napierał swoimi biodrami, dał mi czas, żebym się

  przyzwyczaiła i wreszcie usiadłam na nim całym ciężarem.

  – Fuck, Micah.

  – Fuck, Julian – powtórzyłam żartobliwie i pocałowałam go znowu. Gdy we mnie był,

  pocałunek stał się jeszcze mocniejszy i bardziej intymny. Zaczęłam kręcić miednicą, najpierw

  powoli, potem szybciej. Gdy Julian mocniej objął mnie ramionami, moje sutki przy każdym

  ruchu dotykały jego nagiej skóry.

  – Tak jest dla ciebie dobrze? – zapytałam zdyszana.

  Kiwnął głową, mocno zaciskając usta.

  Przyspieszyłam ruchy bioder w górę i w dół, aż zaczęły drżeć mi nogi i mięśnie zacisnęły

  się wokół penisa Juliana.

  Z jego gardła wydobył się głęboki jęk. Dotąd Julian pozostawił mi inicjatywę, teraz

  jednak też zaczął poruszać biodrami. Czułam, jak jego ciało się napina i wychodzi mi naprzeciw

  w mocnych pchnięciach.

  Zamknęłam oczy. Drżenie ud przybrało na sile, czułam, jak powoli nadciąga kolejny

  orgazm. Żeby uciszyć jęki, przylgnęłam do Juliana i schowałam twarz w jego ramieniu. Zaraz

  dojdę… Zaraz dojdę… Zaraz…

  Julian sięgnął między moje nogi i dotknął kciukiem miejsca, które znajdowało się tuż nad

  jego członkiem i wtedy już nic nie mogło mnie zatrzymać. Doszłam. W podbrzuszu czułam

  skurcze, a całe nagromadzone w ostatnich minutach napięcie w moim ciele rozładowało się

  gwałtownie. Julian wzmacniał mój orgazm, cały czas wykonując pchnięcia, i w końcu też

  doszedł.

  Wyczerpana, ale przeszczęśliwa, osunęłam się na jego tułów. Opadły podtrzymujące mnie

  dotąd ramiona. Najwyraźniej Julian też tak jak ja opadł z sił. Jedną ręką delikatnie głaskał mnie

  po włosach i po karku. Zamknęłam oczy i cieszyłam się spokojem, jakiego jeszcze nigdy nie

  zaznałam w takim stopniu po seksie.

  Kiedy serce zaczęło mi bić trochę spokojniej i chciałam usiąść, ze zdziwieniem

  stwierdziłam, że członek Juliana nadal jest twardy. Kiedy napięłam mięśnie, usłyszałam, jak

  sapie.

  Spojrzałam na niego pytająco.

  – Miałeś orgazm, prawda?

  W oczach Juliana pojawiły się szelmowskie iskierki.

  – Tak.

  – Ale nadal jesteś twardy.

  – Tak.

  Zmarszczyłam czoło.

  – I co teraz?

  – Teraz – odparł Julian i pocałował zmarszczkę między moimi brwiami – możemy się

  nadal kochać albo spuszczę z niego powietrze.

  Popatrzyłam na niego podejrzliwie.

  – Tam nie ma tak naprawdę powietrza, co?

  Znowu się zaśmiał.

  – Nie.

  Skrzywiłam się, jakby mi się nie podobało, że robi sobie ze mnie żarty, choć

  w rzeczywistości tak nie było. Byłam zadowolona, że tak się wyluzował i jest w stanie żartować

  sobie z tej sytuacji, nawet jeśli się bawił moim kosztem.

  Ale Julian mnie przejrzał. Ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie w czoło, potem

  w nos i w końcu w usta.

  – Dziękuję.

  To słowo musnęło moją skórę.

  – Za co?

  – Że z tobą to jest takie proste.

  Pocałował mnie jeszcze raz i czułym gestem założył mi za ucho kosmyk włosów. Moja

  fryzura chyba całkiem się popsuła, makijaż też, a mimo to patrzył na mnie z podziwem. I w tym

  momencie wiedziałam na pewno, że nie tylko dziś chcę stać po jego stronie, ale już zawsze.

  Rozdział 35

  – Nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz – powiedziałam nie wiadomo który raz

  i uścisnęłam dłoń Juliana, wilgotną i zimną jak lód. Staliśmy przed drzwiami jego mieszkania,

  z wnętrza dobiegał dźwięk telewizora. – Nikt cię nie zmusza.

  Uśmiechnął się, ale jego nieobecny wzrok zdradził mi, że w myślach odtwarza wszelkie

  możliwe nieudane scenariusze tej rozmowy.

  – Wiem, ale nie chc
ę się dłużej ukrywać. Nie chcę się bać, że może znajdą mój

  testosteron. Nie chcę się dłużej zastanawiać, jak zareagują, kiedy się wyda.

  Kiwnęłam głową.

  Ja przez tę niewiedzę już od dłuższego czasu odchodziłam od zmysłów. Mimo to byłam

  zaskoczona, kiedy dwa dni temu Julian oznajmił, że chce powiedzieć prawdę Auriemu i Cassie.

  Że cieszyłby się, gdybym przy tym była. Moim zdaniem podjął właściwą decyzję, choć nie

  oczekiwałam, że zdecyduje się na ten krok już dwa tygodnie po tym, jak mi o wszystkim

  opowiedział. Pogrzeb ojca i spotkanie z mamą kosztowały go bardzo dużo. Może jednak to

  wyznanie było dokładnie tym, czego potrzebował, by dalej żyć. By być wolnym.

  – Zastanawiałeś się już, co chcesz powiedzieć?

  – Tak. Ja… ehm… – Puścił moją dłoń i zaczął szperać po kieszeniach dżinsów.

  Wyciągnął stamtąd dwie złożone kartki papieru. – Napisałem do nich listy. Czy to nie jest

 

‹ Prev