by Laura Kneidl
przedtem. Mężczyzna, którego kochałam. Mężczyzna, z którym chciałam być, bez względu na
wszystko. Nie miałam pojęcia, jak to będzie wyglądało, ale ufałam mu, nie bałam się tego, co mi
powie i pokaże.
Przesunął palce z moich bioder na talię i wyżej na piersi, głaskał je w górę i w dół. Znowu
i znowu, aż opadły ze mnie wszelkie wątpliwości. Zadrżałam i poczułam, że na ramionach mam
gęsią skórkę.
Julian z westchnieniem przerwał nasz pocałunek i spojrzał na mnie. Przez cienki materiał
stanika pieścił kciukiem moje piersi.
– Jesteś pewna?
Kiwnęłam głową i zanim się obejrzałam, rozpiął mi stanik. Spadł na podłogę i zaraz
potem poczułam jego kciuki wykonujące okrężne ruchy wokół moich brodawek. Przygryzłam
dolną wargę i wyprostowałam plecy. Julian nie dał się jednak zbić z tropu. Ze spokojem
pocałował mnie w brodę. W obojczyk. Między piersiami.
– Proszę – szepnęłam i odrzuciłam głowę do tyłu.
Zdawało mi się, że słyszę słowa „cierpliwa” i „idealna”, ale byłam zbyt pochłonięta
doznaniami, które jak elektryczne impulsy przebiegały przez moje ciało, by zważać na to, co
mówił.
W końcu, kiedy już w to zwątpiłam, pocałował miejsce, które przedtem masował
kciukiem. Z rozkoszą ssał mój lewy sutek i językiem dotykał kolczyka.
Pokój wypełniło moje skomlenie, zacisnęłam palce na jego włosach. Miałam nadzieję, że
ściany motelu nie były zbyt cienkie.
Julian zajął się drugą piersią. Przepłynęła przeze mnie fala podniecenia i zostawiła mokre
miejsce między nogami. Pocałował mnie powoli, jakby nigdzie się nie spieszył. Kiedy jęknął,
poczułam, jak drży całe moje ciało. Złapał mnie za biodra i nie odrywając ode mnie ust, powoli
przewrócił się razem ze mną, tak że znalazł się na górze. Opierając dłonie tuż przy mnie, oderwał
wargi od piersi i spojrzał na mnie.
– Julian… – Mój głos brzmiał obco. Zacisnęłam palce na jego koszuli i przyciągnęłam go
do siebie, żeby go pocałować. Pachniał czekoladowym batonem, który zjedliśmy razem przed
pójściem spać. – Dobrze smakujesz – mruknęłam.
– A ty jeszcze lepiej. – Drżał z pożądania. W jego słowach zabrzmiała obietnica.
Gdy po raz kolejny dotknął ustami mojej skóry, jego język zostawiał ślad od tułowia aż
po czarne majtki, których wtedy w namiocie w ogóle nie podziwiał. Patrzyłam, jak rozsuwa mi
nogi i przygląda się temu, co się znajdowało za prześwitującym cienkim materiałem, który
wprawdzie wszystko okrywał, ale niczego nie zakrywał. Przez chwilę poczułam potrzebę, by
zacisnąć uda, ale momentalnie się ulotniła, kiedy Julian bez wahania przytknął tam swoje usta.
– Julian! – jęknęłam, a moje biodra wygięły się mimowolnie. Z zamkniętymi oczami
wbiłam palce w prześcieradło.
Im dłużej Julian mnie lizał, tym mocniej, mocniej i mocniej je zaciskałam. Gdy zdjął mi
majtki i namiętnie całował moją nagą skórę, mnóstwo małych elektrycznych impulsów zebrało
się w jedno gigantyczne spięcie i wprawiło w drżenie każdy nerw w moim ciele. Zacisnęłam usta,
by zdusić narastający w gardle jęk. Na próżno. Konwulsyjnie skurczyły mi się palce u stóp.
Instynktownie wygięłam miednicę w stronę głowy Juliana i jego język trafił we właściwe
miejsce. Napięcie puściło i zaczęłam tak jęczeć, że słychać mnie było chyba na korytarzu.
Kiedy orgazm minął, Julian zaczął wycałowywać drogę do mojej twarzy. Uśmiechał się
nade mną, miał lśniące wilgotne wargi i błyszczące z podniecenia oczy.
Uśmiechnęłam się do niego ze znużeniem, położyłam dłoń na jego karku i przyciągnęłam
go do siebie. Całowaliśmy się. Tym razem zmysłowo i bez pośpiechu, bo minione godziny były
wystarczająco burzliwe.
– Teraz twoja kolej – szepnęłam w końcu i tym razem nie chciałam żadnych wykrętów.
Oplotłam go nogą i wsparłam dłonie o jego piersi, przetoczyliśmy się i znowu siedziałam na nim.
– Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – zapytał Julian.
Spojrzałam na niego. To był niesamowicie zmysłowy widok. Ja całkiem naga a on
w czarnych spodniach od garnituru i koszuli. Ale nie na długo. Nachyliłam się i przycisnęłam
wargi do jego szyi, jednocześnie odpinając pierwszy guzik.
– Absolutnie – mruknęłam w jego skórę. Nic na świecie nie mogłoby mnie od tego
odwieść. Pocałowałam jego obojczyk, odsunęłam na bok koszulę i moje usta powędrowały do
jego prawego ramienia, potem do lewego. Pilnowałam, by nie pominąć żadnej części jego ciała.
Biodra Juliana niecierpliwie wygięły się w stronę mojego krocza. Jęknęłam, kiedy
poczułam pocieranie materiału. Zaczęłam mocniej ssać jego skórę, aż z jego ust wydobył się
pomruk, który mnie zaskoczył i jednocześnie wywołał uśmiech na mojej twarzy. Z cmoknięciem
oderwałam usta od jego szyi, na której pozostał czerwony ślad, i przeniosłam usta na dół na
prawą pierś. Zaczęłam delikatnie przygryzać jego skórę, czekając na kolejny jęk.
– Druga strona – wychrypiał zduszonym głosem.
Nie kwestionowałam tego i przeniosłam się na lewą stronę. Delikatnie przygryzałam
skórę Juliana i tym razem wstrzymał dech. Dalej rozpinałam koszulę i w końcu mogłam ją
z niego zdjąć. Z podziwem głaskałam jego płaski brzuch. Nie po raz pierwszy widziałam nagi
tułów Juliana, ale napawałam się tym widokiem. Uważnie oglądałam jego blizny, które nagle
nabrały dla mnie całkiem nowego znaczenia.
– Mogę?
Julian kiwnął głową.
Ostrożnie dotknęłam przecięcia, które zaczynało się pod sercem i z małą przerwą ciągnęło
się w poprzek piersi. Blizna była tak płaska, że ledwie wyczuwałam ją pod palcami. Kiedy
dotknęłam ustami zaczerwienionej skóry, Julian jęknął i złapał mnie za włosy. Przez chwilę
bałam się, że mnie z siebie ściągnie, ale nie zrobił tego. Nawet wtedy, gdy koniuszkiem języka
jeździłam wzdłuż czerwonej linii.
Schodziłam coraz niżej i niżej, aż dotarłam do włosów, które znikały pod paskiem od
spodni. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie bałam się tego, co zobaczę niżej, ale to mnie
nie powstrzymało przed rozpięciem najpierw paska, a w końcu spodni.
Zanim całkiem go rozebrałam, spojrzałam na niego. Miał spocone czoło i zaczerwienioną
twarz. W jego oczach było przede wszystkim pragnienie, ale dostrzegłam w nich też ślad
niepewności. Jakby się obawiał mojej reakcji na swoje ciało, a przecież było mi wszystko jedno,
jak on wygląda tam na dole. Tak, byłam trochę zdenerwowana i nawet nieco przestraszona, ale
w gruncie rzeczy chodziło mi tylko o niego, o nas, a nie o jego genitalia.
Uśmiechnęłam się z nadzieją, że to go uspokoi i przez materiał pocałowałam go w kroku.
Pożądanie w spojrzeniu Juliana przybrało na sile i zapraszająco uniósł biodra.
Złapałam spodnie i szorty i ściągnęłam je z niego razem. Podniosłam wzrok dopiero, gdy
był całkiem nagi. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale to, co zobaczyłam, było całkiem
zwyczajne. Penis nie był ani bardzo mały, ani duży. Był w sam raz. I był dokładnie tym, czym
miał być: penisem. Tak nap
rawdę wyglądał trochę inaczej niż normalnie, ale nie dało się go
pomylić z niczym innym.
Objęłam dłonią wiotkiego penisa.
Julian zrobił głęboki wdech.
Zerknęłam na niego i zobaczyłam, że obserwuje mnie spod zmrużonych powiek. Żeby się
oswoić, ostrożnie przesunęłam dłoń kilka razy w górę i w dół.
– Co mam zrobić?
Julian odchrząknął.
– Co chcesz.
– Ale żebyś ty też miał z tego przyjemność.
– Będę miał.
– Ale...
– Zaufaj mi – powiedział Julian. – Cokolwiek zrobisz, będzie mi się podobało.
Przekonał mnie. Nie zastanawiając się dłużej, nachyliłam się i polizałam trzon penisa.
– Fuck! – zaklął Julian ochrypłym głosem, co zachęciło mnie do dalszych działań.
Sprawdzałam sama siebie. Próbowałam odgadnąć, co mu się spodoba. Moje dłonie i usta
szybko znalazły wspólny rytm. Julian dyszał z rozkoszy. Zdziwiło mnie trochę, że nie zrobił się
twardy, ale to mi nie przeszkadzało. Nagle Julian złapał mnie pod ręce i przyciągnął do siebie.
Niepewnie przesunęłam językiem po jego wargach.
– Niedobrze?
– Cholernie dobrze – odparł i pocałował mnie.
Podparłam się na dłoniach i spojrzałam na niego z góry.
– Możemy uprawiać seks? – zapytałam i wydawało mi się, że głupio to zabrzmiało.
Prawy kącik jego ust drgnął.
– A nie uprawialiśmy przed chwilą?
Lekko szturchnęłam go w kolano.
– Wiesz, o czym mówię.
Żeby się upewnić, że dobrze mnie zrozumiał, jeszcze raz objęłam jego członka i zaczęłam
go pocierać. Nie stwardniał, ale po twarzy Juliana wywnioskowałam, że było mu dobrze.
Kiwnął głową i usiadł. Bez skrępowania obserwowałam, jak sięga między nogi i łapie się
za jądra, ciężko zwisające między udami. Zaczął je ugniatać. Po paru sekundach jego penis się
wyprostował, stał się większy i sztywny.
– Jak to zro…
Zanim dokończyłam pytanie, Julian złapał mnie za biodra. Posadził mnie na sobie i zaczął
mnie chciwie całować.
Opadłam na jego piersi. Moje dłonie znajdowały się między naszymi ciałami, pod
palcami czułam, jak bije mu serce, ale jeszcze wyraźniej czułam między nogami jego twardego
penisa. Instynktownie przycisnęłam do niego biodra, aż poczułam w podbrzuszu przyjemne
ciągnięcie i zrobiłam się wilgotna.
– Jesteś zdrowa? – zapytał Julian, szepcząc wprost w moje usta.
Do tej pory zawsze się upierałam przy prezerwatywie i na ostatniej wizycie u ginekologa
wszystko było w porządku. Odstawiłam pigułki pół roku temu, ale z Julianem chyba nie
musiałam się bać ciąży.
– Tak. A ty?
Kiwnął głową.
– Ufasz mi?
Przy każdym innym mężczyźnie zawahałabym się, ale nie przy nim. Nigdy nie zrobiłby
czegoś, co mogłoby mi zaszkodzić, byłam tego pewna. Pocałowałam go jeszcze raz i uniosłam
biodra.
Julian włożył rękę pomiędzy nasze ciała i złapał penisa. Wprowadził go do wejścia
pochwy i kilka razy poruszył końcem.
Jęknęłam niecierpliwie, ale dopiero gdy trzymał go pewnie, powoli opuściłam biodra.
Kiedy we mnie wchodził, wstrzymałam oddech.
Przygryzłam dolną wargę. Julian nie napierał swoimi biodrami, dał mi czas, żebym się
przyzwyczaiła i wreszcie usiadłam na nim całym ciężarem.
– Fuck, Micah.
– Fuck, Julian – powtórzyłam żartobliwie i pocałowałam go znowu. Gdy we mnie był,
pocałunek stał się jeszcze mocniejszy i bardziej intymny. Zaczęłam kręcić miednicą, najpierw
powoli, potem szybciej. Gdy Julian mocniej objął mnie ramionami, moje sutki przy każdym
ruchu dotykały jego nagiej skóry.
– Tak jest dla ciebie dobrze? – zapytałam zdyszana.
Kiwnął głową, mocno zaciskając usta.
Przyspieszyłam ruchy bioder w górę i w dół, aż zaczęły drżeć mi nogi i mięśnie zacisnęły
się wokół penisa Juliana.
Z jego gardła wydobył się głęboki jęk. Dotąd Julian pozostawił mi inicjatywę, teraz
jednak też zaczął poruszać biodrami. Czułam, jak jego ciało się napina i wychodzi mi naprzeciw
w mocnych pchnięciach.
Zamknęłam oczy. Drżenie ud przybrało na sile, czułam, jak powoli nadciąga kolejny
orgazm. Żeby uciszyć jęki, przylgnęłam do Juliana i schowałam twarz w jego ramieniu. Zaraz
dojdę… Zaraz dojdę… Zaraz…
Julian sięgnął między moje nogi i dotknął kciukiem miejsca, które znajdowało się tuż nad
jego członkiem i wtedy już nic nie mogło mnie zatrzymać. Doszłam. W podbrzuszu czułam
skurcze, a całe nagromadzone w ostatnich minutach napięcie w moim ciele rozładowało się
gwałtownie. Julian wzmacniał mój orgazm, cały czas wykonując pchnięcia, i w końcu też
doszedł.
Wyczerpana, ale przeszczęśliwa, osunęłam się na jego tułów. Opadły podtrzymujące mnie
dotąd ramiona. Najwyraźniej Julian też tak jak ja opadł z sił. Jedną ręką delikatnie głaskał mnie
po włosach i po karku. Zamknęłam oczy i cieszyłam się spokojem, jakiego jeszcze nigdy nie
zaznałam w takim stopniu po seksie.
Kiedy serce zaczęło mi bić trochę spokojniej i chciałam usiąść, ze zdziwieniem
stwierdziłam, że członek Juliana nadal jest twardy. Kiedy napięłam mięśnie, usłyszałam, jak
sapie.
Spojrzałam na niego pytająco.
– Miałeś orgazm, prawda?
W oczach Juliana pojawiły się szelmowskie iskierki.
– Tak.
– Ale nadal jesteś twardy.
– Tak.
Zmarszczyłam czoło.
– I co teraz?
– Teraz – odparł Julian i pocałował zmarszczkę między moimi brwiami – możemy się
nadal kochać albo spuszczę z niego powietrze.
Popatrzyłam na niego podejrzliwie.
– Tam nie ma tak naprawdę powietrza, co?
Znowu się zaśmiał.
– Nie.
Skrzywiłam się, jakby mi się nie podobało, że robi sobie ze mnie żarty, choć
w rzeczywistości tak nie było. Byłam zadowolona, że tak się wyluzował i jest w stanie żartować
sobie z tej sytuacji, nawet jeśli się bawił moim kosztem.
Ale Julian mnie przejrzał. Ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie w czoło, potem
w nos i w końcu w usta.
– Dziękuję.
To słowo musnęło moją skórę.
– Za co?
– Że z tobą to jest takie proste.
Pocałował mnie jeszcze raz i czułym gestem założył mi za ucho kosmyk włosów. Moja
fryzura chyba całkiem się popsuła, makijaż też, a mimo to patrzył na mnie z podziwem. I w tym
momencie wiedziałam na pewno, że nie tylko dziś chcę stać po jego stronie, ale już zawsze.
Rozdział 35
– Nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz – powiedziałam nie wiadomo który raz
i uścisnęłam dłoń Juliana, wilgotną i zimną jak lód. Staliśmy przed drzwiami jego mieszkania,
z wnętrza dobiegał dźwięk telewizora. – Nikt cię nie zmusza.
Uśmiechnął się, ale jego nieobecny wzrok zdradził mi, że w myślach odtwarza wszelkie
możliwe nieudane scenariusze tej rozmowy.
– Wiem, ale nie chc
ę się dłużej ukrywać. Nie chcę się bać, że może znajdą mój
testosteron. Nie chcę się dłużej zastanawiać, jak zareagują, kiedy się wyda.
Kiwnęłam głową.
Ja przez tę niewiedzę już od dłuższego czasu odchodziłam od zmysłów. Mimo to byłam
zaskoczona, kiedy dwa dni temu Julian oznajmił, że chce powiedzieć prawdę Auriemu i Cassie.
Że cieszyłby się, gdybym przy tym była. Moim zdaniem podjął właściwą decyzję, choć nie
oczekiwałam, że zdecyduje się na ten krok już dwa tygodnie po tym, jak mi o wszystkim
opowiedział. Pogrzeb ojca i spotkanie z mamą kosztowały go bardzo dużo. Może jednak to
wyznanie było dokładnie tym, czego potrzebował, by dalej żyć. By być wolnym.
– Zastanawiałeś się już, co chcesz powiedzieć?
– Tak. Ja… ehm… – Puścił moją dłoń i zaczął szperać po kieszeniach dżinsów.
Wyciągnął stamtąd dwie złożone kartki papieru. – Napisałem do nich listy. Czy to nie jest