Someone new
Page 50
w końcu będzie czuł się dobrze, atrakcyjnie i komfortowo, dlatego też decyzja o operacji jest
każdorazowo podejmowana indywidualnie.
Ktoś, kto ma obawy, że podczas procesu zmiany płci zmieni się mocno również jego
charakter, może być spokojny: istota człowieka się nie zmienia. Jeśli ktoś zawsze był
dowcipnym, poukładanym człowiekiem, to taki pozostanie. Zmiana dotyczy tego, że człowiek
będzie szczęśliwszy, pewniejszy siebie, i jeśli zajrzał w głąb siebie, może bardziej otwarty na
innych.
My, transseksualiści, nie jesteśmy dziwakami, których zawsze i wszędzie się rozpoznaje.
Nie zależy nam na wzbudzaniu zainteresowania czy otrzymywaniu maksymalnie dużej uwagi.
Wręcz przeciwnie. Cel większości z nas to poczucie jedności z własnym ciałem i całkiem
normalne (bez wyróżniania się w społeczeństwie) życie.
Na tej drodze niektórzy muszą się mierzyć nie tylko z własną tożsamością płciową, ale też
z orientacją seksualną i ważne jest, by zrozumieć, że to są dwie całkowicie różne sprawy.
Transseksualizm to nie jest orientacja seksualna. Chodzi tu o własną tożsamość płciową.
Orientacja seksualna to coś zupełnie innego i ma tak samo wiele odmian jak u wszystkich innych
ludzi. Transseksualiści mogą być więc też aseksualni, biseksualni, homoseksualni, panseksualni
albo mogą mieć jeszcze inną seksualność.
Kiedyś, i chyba wielu to potwierdzi, droga się kończy.
Nie trzeba przez całe życie się tłumaczyć i usprawiedliwiać za to, kim się jest. Zmiana
imienia i stanu cywilnego w końcu się dokonuje, następują poważne zmiany po terapii
hormonalnej i goją się blizny po operacjach. Tak, i kiedyś nadchodzi coś w rodzaju normalności
(której może nigdy dotąd się nie doświadczyło). Któregoś dnia człowiek po prostu jest gotowy.
I najpóźniej wtedy, ale może już wcześniej w trakcie zmian, wielu postanawia, że nie będzie się
już ujawniać przy każdym – ale też przestaje to być konieczne.
Na koniec jeszcze kilka rad, które chciałbym dać każdemu, kto też jest transseksualny:
zbierzcie możliwie obszerne i wyczerpujące informacje o wszystkich możliwościach, nie
wierzcie w pierwsze lepsze informacje. Wymieniajcie się informacjami o różnych platformach
społecznościowych, forach i grupach samopomocowych z waszej okolicy i szukajcie wsparcia.
Nie jesteście sami, istnieje wielu ludzi podobnych do was. Jesteśmy całkiem normalni.
Ponieważ cała droga jest procesem, właściwe, sensowne i ludzkie będzie ciągłe
rozmyślanie o sobie i swoich decyzjach i zmiana ich w razie potrzeby. To wasza droga, wasze
życie, a więc i wasze wybory.
Niezależnie od tego, co postanowicie, bądźcie autentyczni. Udawanie się nie opłaca.
Dlatego ważne, żebyście słuchali samych siebie. Tylko wy wiecie, co jest dla was dobre, a co złe,
co jest lepsze, a co gorsze.
Róbcie wszystko, żebyście byli szczęśliwi. Warto, daję słowo!
Thorben Rump
Podziękowania
Someone New opowiada historię, której nie umiałabym przelać na papier bez pomocy
innych.
Wielkie dzięki dla wszystkich mężczyzn, którzy pomogli mi zrozumieć Juliana.
Adrianowi dziękuję za jego otwartość i za to, że niezmordowanie odpowiadał na wszystkie moje
pytania. Thorbenie, Tobie dziękuję za zaangażowanie i za wspaniałe posłowie. Linusowi chcę
podziękować za to, że na tak wiele spraw otworzył mi oczy. Dziękuję też Benjaminowi za jego
szczery feedback. (Tak, naprawdę go sobie wydrukowałam). Wasza czwórka wzbogaciła
Someone New.
Moje podziękowania kieruję też do innych wspaniałych ludzi, którzy wspierali ten projekt
swoim czasem, wiedzą i swoimi słowami. Są to: Yvo, Ivy, Saskia, Caro, Nina, Dana, Susanne,
Anabelle, Verena, Tanja i April.
Oczywiście na tej liście nie może też zabraknąć wydawnictwa LYX, Stephanie Bubley,
Ruzy Kelavej i Simona Decota. Dziękuję za Wasze zaufanie i odwagę, by zlecić mi
opowiedzenie takiej historii jak w Someone New. Dziękuję też reszcie zespołu LYX za
niekończące się wsparcie: Simone Belack, Momke Zamhoefer, Annie Fohs i wszystkim innym,
którzy zza kulis pomagają mi pisać moje powieści.
Dziękuję też Gabrielli Bujdoso za wspaniałe ilustracje Juliana i Micah, które można
znaleźć w wydaniu specjalnym tej książki.
Jak zawsze dziękuję też mojej agencji literackiej i mojemu agentowi Markusowi
Michalekowi, mojej rodzinie i Wam, czytelnikom. Mam nadzieję, że czytaliście Someone New
z taką samą przyjemnością, jaką miałam przy pisaniu. Historia Juliana i Micah zawsze będzie
zajmować szczególne miejsce w moim sercu i bardzo się cieszę, że mogę się nią z Wami
podzielić. Mam nadzieję, że spotkamy się ponownie przy książce Someone Else, by towarzyszyć
Cassie i Auriemu w ich podróży.